Siatkarskie newsy

Najnowsze newsy o siatkówce

WYMĘCZONA WYGRANA BEŁCHATOWIAN, CZARNI Z PUNKTEM

Tie-breakiem zakończyło się spotkanie w Bełchatowie, gdzie miejscowa PGE Skra podejmowała Cerrad Enea Czarnych Radom. Grająca zmienionym składem drużyna z Bełchatowa miała ogromne problemy z plasującymi się na 13. miejscu rywalami, wygrywając dopiero w piątym secie.

Początek meczu to głównie punkty zdobywane po błędach w ataku. Po dwóch nieudanych próbach bełchatowian, Czarni wyszli na prowadzenie 6:3. Robert Taht zrehabilitował się w polu zagrywki, a PGE Skra zaczęła odrabiać straty, po pewnym czasie objęła też prowadzenie 10:9, ale Paweł Rusin kontrą odzyskał je dla radomskiej ekipy. To on grał pierwsze skrzypce w ekipie gości, w połowie seta wspierał go Jose Santana – w ataku, jak i w polu zagrywki. Bełchatowianie jednak znowu zaczęli naciskać, choć blok Michaela Parkinsona na Damianie Schulzu utrzymał Czarnych na czele (17:16). W samej końcówce kluczowe okazało się ustawienie bełchatowian z Mikołajem Sawickim w polu zagrywki, w którym miejscowi zdobyli serię punktów oraz piłkę setową (24:20). Choć zespół z Radomia bronił się jeszcze, zmuszając trenera Skry do przerwania gry, to jednak Santana nie utrzymał serii w polu serwisowym i błędem zakończył tego seta.

Aleksander Berger zdominował boisko i głównie to jego gra pozwoliła radomianom prowadzić 3:0. Serię gości po czasie przerwał Karol Kłos. To ekipa przyjezdnych nadawała ton grze. Bełchatowianie co trochę zbliżali się z wynikiem, jednak było to spowodowane głównie nieudanymi atakami gości. Gdy blokiem zagrał Mihajlo Mitić PGE Skra wyrównała po 12, a drużyny następnie zaczęły wymieniać się na prowadzeniu. Dwie punktujące zagrywki Bartłomieja Lemańskiego pozwoliły jednak Czarnym prowadzić 18:16 i radomianie znowu złapali wiatr w żagle i pewnie zmierzali do wygranej w secie. W samej końcówce Wiktor Nowak i jego zagrywki pozwoliły gościom odskoczyć i wyrównać stan meczu.

 Radomianie poszli za ciosem, w ataku szalał Rusin i dzięki temu jego drużyna odskoczyła na 5:1. Bełchatowianie zupełnie się pogubili i stracili swoją skuteczność. Gdy w ataku pomylił się Taht, Lemański punktował serwisem, a Parkinson blokiem, drużyna gości prowadziła już 12:5. Nie pomógł czas, o który poprosił trener Kovac, rywale kontynuowali swoją skuteczna grę i utrzymywali zaczną przewagę (17:10). Pojedynczy blok Tahta, czy zagrywka Schulza nie zagroziły przyjezdnym. Ci spokojnie dograli seta, po którym objęli prowadzenie w meczu.

 Choć ekipa gości od początku próbowała uciec z wynikiem, gdy bełchatowianie ograniczyli błędy, gra się wyrównała. Po stronie radomian skuteczny w ataku był Berger, co w połączeniu z popsutym zbiciem Kłosa i blokiem gości, dało Czarnym prowadzenie 11:7. Przez dłuższy czas przyjezdni kontrolowali sytuację na boisku. Bełchatowianie nie mogli wstrzelić się zagrywka i popełniali w tym elemencie dużo błędów. Gdy jednak w polu serwisowym pojawił się Schulz, sytuacja zaczęła się zmieniać. Atakujący PGE Skry oprócz dobrych zagrywek, zapisał także na swoim koncie skuteczne kontry i pozwolił wyrównać stan seta na 17:17, a następnie świetną zagrywką dał swojej drużynie prowadzenie 19:17. Radomianie dwoma akcjami w bloku odzyskali prowadzenie (20:19). Wtedy dwie punktujące zagrywki Sawickiego dały bełchatowianom przewagę i okazało się to kluczowe dla całej partii. Gospodarze nie wypuścili tej szansy z rąk i doprowadzili do tie-breaka.

 Bełchatowianie lepiej zaczęli seta decydującego i po bloku Sebastiana Adamczyka prowadzili 4:2. Jeszcze Berger próbował w bloku i w ataku wspomóc swój zespół, doprowadził dwukrotnie do remisu, jednak sytuacja była coraz korzystniejsza dla gospodarzy. Ci po kontrze Tahta mieli już trzy punkty nadwyżki (10:7), a kolejny dołożył błędem Nowak. Tym razem przewaga PGE Skry była już nie zagrożona. Meczówkę wywalczył blokiem Sawicki, a w kolejnej akcji miejscowi zamknęli rywalizację.

 MVP: Robert Taht